piątek, 29 stycznia 2016

Kierowca bombowca ,arystokrata szos

                                                                    Hejka kochani!

Kierowcą jestem od hmmmm...... 2013 roku w marcu minie już 3 lata...
Co w tym czasie mi się przytrafiło jako kierowcy??? otóż nie otrzymałam żadnego mandatu ale.... miałam kilka wypadków bo aż 3....... 2 nie z mojej winy a co do 3 nie jestem do konca pewna....
Uważam się mimo wszystko za dobrego kierowce:

Wracając do wypadków :
Pierwszy zdarzył się gdy stałam na światłach i z bocznej uliczki młody chłopak chciał przejechać na drugi pas i chyba żle sobie wymierzył szczelinę jaka powstała między moim autem a autem stojącym za mną i wbił się w mój hak holowniczy i jego auto było po całej długości boku dosłownie rozerwane tak jak by ktoś otwierał puszkę otwieraczem do puszek mój hak holowniczy był uszkodzony a także zderzak i światła oraz osłona na koło zapasowe które znajdowało się na tylnych drzwiach od bagażnika . W momencie gdy to się stało usłyszałam przerażliwy skrzek  metalu... zaraz cała roztrzęsiona co się stało i chłopak zjechał na pobocze wziął wszystko na siebie zachował się naprawdę w porządku naprawił moje auto na swój koszt i gorąco przepraszał za to co zrobił. Mnie po tym wszystkim dopadł bóa migrenowy głowy że aż mi nie dobrze było. Ale sprawa zakończyła się w sumie dobrze auto naprawione i nie było poszkodowanych....

Drugi wypadek miałam zaraz nie daleko mojego domu... jechałam z moją siostrą do Tesco aby uzupełnić jej zapasy w lodówce bo ja jechałam do Polski na 2 tygodnie a ona u mnie w domu została zupełnie sama na ten okres i pamiętam że w chwili gdy wchodziłam do auta powiedziałam na głos moje myśli że aby się tylko nic nie stało w przed dzień wylotu bo jakoś muszę dojechac na lotnisko bo mam wykupiony parking na rejestrację mojego auta i tyle co wyjechałam za zakręt i nagle patrzę przedemną jedzie auto więc jade sobie spokojnie w pewnej chwili to auto zaczeło cofać a że było w dość odległym dystansie od mojego zatrzymałam się i czekałam aż zakonczy kierowca manewr cofania i sobie zaparkuje ale.... to auto cofało i cofało i cofało w momencie gdy zdałam sobie sprawę że kierowca nie patrzy w wsteczne lusterko zaczęłam trąbić bo nie miałam szans na cofanie po A) bo nie byłam pewna czy ktoś nie znajduje się bezpośrednio za moim autem , ale nawet trąnienie nic nie dało koleś poprostu przywalił mi w przód mojego auta i w momencie kiedy ja opusciłam mój pojazd aby z nim porozmawiać on poprostu siedział w aucie i nie miał zamiaru wyjśc chyba nawet ale że widział moje nalegające spojrzenie wyszedł w końcu i zaczełam go opierniczać ze co on sobie myśli cofa nie patrzać na nic i ze to mogło byc dziecko bo na tym ośedlu duzo dziec biega w tym także moje!
kazałam mu podać swoje dane i ubezpieczalnie itp.. a on mi nie chciał tego podać zadzwoniłam na policję policja stwierdziła ze z nim porozmawia pogadali z nim przez tel podał dane i zadzwoniłam do ubezpieczalni i sprawe załatwiłam pomyślnie ale słowa przepraszam nawet nie usłyszałam uszkodzenia było mało widoczne ale za to bardzo istotne bo lampa była pęknieta choć nadal świeciła oraz zderzak do wymiany co w moim aucie wcale nie jest tanie.......

Trzeci wypadek..... zdarzył się w dniu 26 Listopada zeszłego roku

Byłam w tym dniu z dziećmi na zakupach w Belfaście aby uzupełnić im garderobę o zimowe ubrania ogólnie super dzień był bo zrobiłam zakupy poszliśmy do McDonalda i spotkaliśmy się tam pierwszy raz z Łukaszem  i jego synkiem Michałkiem z którym od dłuższego czasu wymienialiśmy się wiadomościami drogą mailową.
Poszliśmy na Christmas Market i zaraz po tym poszłam na parking zapakowałam torby z zakupami do auta oraz dzieci.Wjechałam na autostradę i puściłam muzyczkę i jazda do domu z Belfastu do mojego miasta mam jakieś 30 min samochodem pokonywałam tą drogę dziesiątki razy i dzieci nie przeszkadzały mi w kierowaniu ani mnie nie rozpraszały... jechałam lewym pasem nagle prawym pasem wyprzedził mnie citroen c 1 i zasuwał jak szalony pomyślałam - jak takie małe autko może tak szybko jechać ale  I wish you good luck  Pomyslałm sobie.....  Jadę dalej patrzę znak aby zwolnic do 50 mil na godzinę bo zamknięty prawy pas będzie dalej, myśę ok... zaczełam zwalniać widziałąm sznur samochodów przedemną   i widziałam że dystans jaki mam przed starczy mi aby wychamować a tu nagle BUUUMMMMM....!!!! Szok i nie dowierzanie uderzyłam w coś patrze z mojego auta leci dym......  NIE WIEM CO SIĘ STAŁO I NIE WIEM JAK TO SIĘ STAŁO I CZY KOMUŚ SIE NIC NIE STAŁO!!!
zostałam w aucie bo zakreciło mie się w głowie byłam ogólnie taka skołowana.. przyszedł do mnie jakiś facet pyta się mnie jak się czuję i czy wszystko ok..... Ja mu mówię że nie wiem i że co w ogóle się stało on sam też mówi że nie nie bo był z przodu i auto za nim go tylko dotknęło w zderzak.... Nagle przychodzi do mnie kobieta tez sie pyta czy wszystko ok a ja że chyba tak i że z dziećmi tez wszystko ok.. moje dzieci nawet nie drgnęły ani nie drasniete siedziały cicho jak myszki co się wydarzyło wyszłam z auta i patrzę a moje auto skasowane cały przód...... okazało się że uderzyłam właśnie w tego citroena c1 co mnie wyprzedzał i to ta kobieta co do mnie podeszła była kierowcą zaczęłam ją przepraszać zapytałam jak się czuje i powiedziała że z nia wszytsko ok że głowa ją tylko boli... przytuliła mnie bo widziała że ja zaczęłam się rozklejać okazało sie ze ona jest z tego samego miasta co ja czyli Portadown i że pochodzi z Litwy. Zadzwoniłam na policje i pogotowie wróciłam sie do auta  i gdy już przyjechała Policja i pogotowie to podeszło pogotowie najpierw do mnie po stanie mojego auta stwierdzili że mogło coś mi się stać wzięli mnie na badania itp i sanitariuszka do mnie z tekstem pamiętaj jak policja bedzie sie pytać ciebie co sie stało to nie mów absolutnie że to twoja wina a ja do niej ze za pózno bo ja juz dzwoniąc na policję się przyznałam bo stwierdziłam że skoro ja w nią uderzyłam to musi być moja wina.....  okazało się ze ze mną wszystko ok i mogłam wyjść ale za to Litwinka..... zaczęła nagle przysłowiowo umierać głowa ją boli i szyja że najpierw jak chodziła normalnie i ze mną gadała tak nagle ona nie może chodzić i ją na noszach wynosili z auta i zawieżli na pogotowie choć sanitariusze stwierdzili ze jej nic nie jest i ze jest zdolna do dalszej jazdy bo jej auto nie było uszkodzone ale ona się uparła bo oczywiście jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o KASE!  Policja była bardzo dla mnie miła... uśmiechali sie do mnie żartowali itp.... Policja zapytała się o wersję zdarzeń opowiedziałam i jeden z policjantów stwierdził że teraz mogę być w szoku i że da mi swój nr i że jak sobie coś przypomnę to mam mu dać znać pierwszy raz dmuchałam w alkomat i to sama się przypomniałam bo ONI o tym zapomnieli LOL  ogólnie czułam się podle i płakałam cała noc ale na następy dzien trzeba było zakasać rękawy wziąć auto zastępcze szukać nowego auta itp ogarnęłam temat w tydzień.W między czasie przypomniałam sobie szczegóły z wypadku i jetem pewna  że ona mi zajechała drogę z prawego pasa wjeżdżając w ostatniej chwili na lewy bo widziała że prawy będzie zamknięty..... i zadzwoniłam do policjanta opowiedziałam mu moją wersję i tyle. nie dostałam żadnych punktów ani mandatu nie mam także żadnej sprawy w sądzie. Na całe szczęście mam ubezpieczenie które w całości pokrywa wszystko.... Zaraz po Świętach otrzymałam list od Prawnika Litwinki że pozywa mnie o odszkodowanie ale na całe szczęście moja ubezpieczalnia zajęła się całą sprawą....    Wcale się jej nie dziwie że mnie pozwała zrobiła bym także tak samo na jej miejscu....
Od tamtej pory od kąd mam nowe auto zamontowałam w nim sobie kamerkę samochodową aby w przysłosci mieć twarde dowody choć mam nadzieję że już nic mi się nie przytrafi.....

Bądzcie ostrożni na frogach bo nigdy nie wiadomo co może się przytrafić......  można jechać mega ostrożnie a ktoś w was walnie......

                                                       Stay Safe!!! Pozdrawiam!!!!

środa, 27 stycznia 2016

Nie perfekcyjna Pani domu;)

                                                    Witam serdecznie kochani!!

Do perfekcyjnej Pani domu mi Bardzo daleko....... uważam że dom to nie muzeum i sprzątam w domu tak porządnie tylko raz w tygodniu.... na codzien tylko ogarniam blat w kuchni:)

Ale mam kilka fajnych trików na sprzątanie:)
Po pierwsze pozbyć się wszystkich domowników w domu:)
Po drugie napić się energetycznego napoju
Po trzecie NIE ZNIECHĘCAĆ SIĘ NA STARCIE:)

Co zrobić gdy nagle okazuje się że nie mamy sprayu do wycierania kurzy? hmmmm najłatwiej było by nie zetrzeć kurzy ale ja znalazłam sposób na to otóż bardzo dobrze sprawdza się w zastępstwie płyn do płukania tkanin:) ładnie pachnie w całym domu i do tego super zbiera kurz! no chyba że płyn także się skonczył to wtedy po prostu rezygnujemy z wycierania kurzy ( nie cierpię wycierać kurzy grrrr....)
A co zrobić gdy nie mamy płynu do szyb czy luster? olać to zasłonić okna roletami a w lustra nie patrzeć:) niestety znam ten sposób z octem ale nie zniosła bym tego smrodu a feeee.......

Do mycia podłóg używam wrzątku bo wtedy podłoga jest sucha w mig!:)
A np. wodę z podłóg wykorzystuję do wymycia wejścia przed domem wylewam na beton i szoruję szczotą:) Nic się nie zmarnuje:)

Ogólnie to mam zasadę taką że odkładam rzeczy zawsze na miejsce i wtedy jest mniejszy bałagan a jak gotuje to robię nie miłosierny bałagan ale za to nim usiądę do posiłku to zawsze posprzątam kuchnie:) tak już mam.....

Używając zmywarki do naczyn wrzucam do niej resztkę wyciśniętej cytryny w skórce wtedy z zmywarki nie capi jak to czasem bywa......

Dziś mnie wzięło na sprzątanie domu zakasałam rękawy i jechałam z odkurzaczem i całą resztą po całości ileż ja skarbów poznajdywałam u dzieci pod łóżkiem....
Zaszalałam tak bardzo że nawet z tego rozmachu umyłam okna choć miałam ich w ogóle nie ruszać bo..... stwierdziłam że skoro mają mi je wymienić w tym roku to mi się ich nie opłaca myć LOL ( WSTYD SIĘ PRZYZNAWAĆ) Ale stwierdziłam że jak już mam wenę na sprzątanie to polecę po całości:)

Każdy ma chyba swoje ulubione czynności w sprzątaniu ale  i takie znienawidzone....

Ja np.Uwielbiam odkurzać i myć podłogi, ale za to nie cierpię myć okien i luster oraz wycierać kurzy ,myć toalety i łazienki i nie cierpię wyrzucać śmieci..... zazwyczaj wygląda to tak że worek wystawiam za drzwi od ogródka i czekam aż jest dzień wystawienia kosza to wtedy hurtowo wrzucam worki ;P  Prasowanie??!! od święta.... a rozkładanie suchego prania to istny koszmar..... a co najlepsze uwielbiam wstawiać pranie i je wieszać szczególnie gdy mogę wywiesić je na dwór oj jak tylko nadejdzie wiosna to sznurki będą pełne!!  a i jeszcze jeden koszmar MYCIE LODÓWKI !!! Wychodzi na to że jestem anty talent do porządków domowych...... nie lubię ale robię bo muszę ;/

Jakie wy macie podejście do porządków domowych?? lubicie czy raczej zmuszacie się do nich? a może macie jakieś przydatne triki?? jak tak to podzielcie się nimi ze mną:)

Pozdrawiam serdecznie:))) Buziaki muuuuaaa:)*****




wtorek, 26 stycznia 2016

Matka nie idealna !

                                                               Witam serdecznie
Mam pewne przemyślenie na temat macierzyństwa i sposób wychowywania dzieci.Ciekawa jestem waszego podejścia do tego tematu? a jak wiadomo dzieci to temat rzeka.....

Odkąd zostałam mamą a jestem nią już ponad 9.Lat. Nie wariowałam na punkcie dziecka tzn. kocham moje dzieci ponad życie! Ale.....  nie podchodzę do macierzyństwa w sposób taki ,że zamykam się na świat i mam klapki na oczach i widzę tylko dzieci! Wychodzę do ludzi ,dbam o siebie i nie lekceważę własnych potrzeb,,,,,  

Uważam, że dom to nie muzeum, a obiadu jak nie będzie to się nic nie stanie! ( cwaniara ze mnie dzieci jedzą w szkole obiady)

Gdy zostałam świeżo upieczoną mamą to od samego początku nie chodziłam koło mojego dziecka na przysłowiowych palcach... Urodziłam swojego Pierworodnego w Polsce i miałam tam piec kaflowy w którym trzeba było palić dzień w dzień (koszmar) i jechałam z koksem pogrzebaczem grzebałam w tym żarze i w węglu robiłam nie miłosierny hałas ale dziecko ani drgnęło z słodkiego snu. A na przykładzie mojej kuzynki też świeżo upieczonej mamy dziewczynki nie było mowy o jakim kolwiek hałasie chodzili w koło niej na palcach mówili szeptem i ogólnie przesrane...

Ja nie uczyłam dzieci noszenia na rękach nie wtykałam w dziób smoczka aby się dziecko uspokoiło nie panikowałam jak miało katar czy wysypkę... kąpałam w krochmalu lub smarowałam maścią rumiankową i po krzyku .

Poobklejałam wszystkie rogi zabezpieczeniami jak zaczęły chodzić i nie panikowałam że się przewróci podczas chodzenia bo jak to mówią jak się nie przewróci to się nie nauczy a jak się nie oparzy to się nie przekona.

Biega brudne po dworze czy polu ( jak się w waszych rejonach mówi ?) to znaczy że się świetnie bawi i jest szczęśliwe a przecież ja tego nie piorę tylko pralka...

zedrze sobie kolano?! co za problem?!  samo życie:)

Duży nacisk za to nakładam za odpowiedzialność moich dzieci!

Szkoła , lekcję  to są priorytety Miłosz nie miał ze mną łatwo co do nauki!

Ale się naumiał i teraz odrabia lekcję z Młodszym a ja sprawdzam czy wszystko się zgadza:)

Myją się same ,ubierają się same , pilnują siebie wzajemnie , kochają się i się biją jak to rodzeństwo...

Po kilka na dzień dziennie słyszę że mnie kochają i dają mi buziaki i przytulasy....

Są mi wdzięczne za głupiego kebaba czy za to że wezmę ich do fryzjera.... dziękują mi w głos...

Byłam dziś u fryzjera i zrobić sobie paznokcie, a moi chłopcy oczywiście ze mną i czekali dzielnie 2 godziny na mnie bez zająknięcia... wzięłam ich w nagrodę na śmieciowe jedzenie( kebaba) i przy posiłku w Polskim kebabie jeden z drugim powiedzieli do mnie słowa które mnie uderzyły w serce..... dziękujemy ci Mamo za to że zabrałaś nas na kebaba a przecież to ja powinnam im podziękować za to że byli bardzo grzeczni i czekali dzielnie aż mama się odpimpuje ! w tej chwili w tym KEBABIE ( to miejsce i ten czas)  zdałam sobie sprawę  że odwaliłam kawał dobrej roboty jak na ten etap rozwoju i wychowania dzieci !  Oni potrafią dziękować za zupełnie oczywiste rzeczy takie jak posiłek czy za to że im kupię np.buty czy cokolwiek innego!
Nie raz widzę gdy dzieci  wymagają od rodziców bo TO im się należy i jak już to zdobędą to nawet słowa nie powiedzą .

Jestem konsekwętna ,surowa ,czasem za dużo wymagająca ale kocham moje dzieci i chcę ich dobra i robię to wszystko dla ich dobra.  Dla nie których jestem nie idealną matką ale ja uważam że to wszystko zależy z punktu widzenia stania i siedzenia:)


To na tyle z moich przemyśleń:) przepraszam za nie stawianie przecinków i kropek ale tak już mam:)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)!!!